Strona:PL Helena Staś - Marzenie czy rzeczywistość.pdf/15

Ta strona została uwierzytelniona.
— 9 —

— Wandziu, ty nie wiesz, co mówisz — przerwał stary Kęszycki — wyrzec się uczuć narodowych lub religijnych, to samo, co wyrzec się uczuć rodzinnych. Czy byłoby ci obojętnem, gdyby kto, choćby i po naszej śmierci zabrał ten dworek, rozpościerał się w nim, a tobie dał miejsce w kuchni?
— Nie — odparła Wanda — nie byłoby mi obojętnem i dlatego wszelkim sposobem starałabym się odzyskać dawniejsze miejsce, choćby przez związek małżeński z wrogiem. Ja nie widzę w tem nic zdrożnego. Och! jaki ten świat zacofany — ciągnęła dalej — kiedyż wreszcie przyjdzie równouprawnienie wszystkich ras i zespolenie ogólne. Ja chcę należeć do ogółu, poruszać się w nim swobodnie, być dzieckiem całego świata, kochać wszystkich zarówno.
— Wandziulku! — zawołała prawie ze zgrozą matka — co ty wygadujesz? Więc nas nie kochasz więcej ponad innych ludzi?
— Kocham was bardzo, a kochałabym jeszcze więcej, gdybyście podzielali moje zapatrywania.
— Ależ w takim razie przerwała pani Kęszycka — musielibyśmy ciebie kochać na równi z naszą kucharką, a wtedy nie mogłabyś i ty kochać nas więcej, aniżeli ją. Przyjąć taką ideę za zasadę, jest wręcz niemożebnem, uczucie bowiem macierzyńskie jest silniejsze ponad wszystkie inne, a objawia się nie tylko u uświadomionej ludzkości, ale i u bezrozumnych zwierząt. Wyzbyć się tego uczucia ludzkość nie może, nie zechce, bo niepodobna przypuścić, aby człowiek