Strona:PL Helena Staś - Marzenie czy rzeczywistość.pdf/18

Ta strona została uwierzytelniona.




II.

Cztery tygodnie upłynęły od owego poranku, w którym państwo Kęszyccy dowiedzieli się, kto jest wybranym ich jedynaczki.
Widzimy ich w popołudniowej godzinie siedzących na ganku i również jak wówczas oczekujących jedynaczki z tą jedynie różnicą, że wzrok ich nie zwraca się na drzwi domu, lecz na drogę od miasta.
Nie widać dziś w ich twarzach tej swobody i zadowolenia, jakie malowało się owego majowego rana, gdy napawali się wiosennem powietrzem. Dziś, zdaje się, wszystko dla nich jest obojętnem, cała uwaga skupiona na zewnątrz siebie. — Myśl dręcząca nie odstępuje ani na chwilę, pociągając ich całkowicie za sobą. Nie widzą rozkwitłych centofolii, nie czują ich zapachu, nie słyszą klekotu bociana po nad ich głowami; znieczuleni na otaczające ich piękno, całą siłę ducha starają się zużytkować na odpędzenie zła, jakie zagraża ich dziecku.
Po różnych debatach i próbach z jedynaczką, zdecydowali opuścić to miejsce, a tem samem ochronić Wandę od grożącego jej niebezpieczeństwa. Zmiana miejsca, sądzili, wpłynie na ich ukochanie.