Strona:PL Helena Staś - Marzenie czy rzeczywistość.pdf/43

Ta strona została uwierzytelniona.
— 37 —

sztowała, a za uciekającymi puściła się w pogoń. Do tych ostatnich należała Wanda.
W początku prawie bezprzytomna biegła na oślep. Z nadchodzącym zmrokiem zwolniła kroku, przyprowadziła myśl do równowagi i zaczęła się zastanawiać nad swem położeniem. Ze zgrozą spostrzegła, że droga, którą obrała, a do której całe życie zmierzała, prowadziła do więzienia. Schlebiało jej przemawianie do tłumu, ale poświęcić się dla swej idei, by marnieć w więzieniu, nie miała ochoty; nie była też pewną, czy idea wartą była, takiego poświęcenia. Na wspomnienie więzienia wzdrygała się cała. Odpychała od siebie tę myśl, a z nią zdwoiła znów kroki.
Nie znając miasta, nie wiedziała, gdzie się znajduje. Biegła tak długo, aż zapadła zupełna ciemność nocy, wtedy zmęczona, wyczerpana, postanowiła zapukać do domku, który stał na uboczu w niezanadto i tak zaludnionej dzielnicy.
Stara kobieta z lampą w ręku przyszła otworzyć drzwi, a na błagalną prośbę kobiety, by pozwoliła jej w swym domu odpocząć, wpuściła ją do środka.
Postawiwszy lampę na stole, wpatrzyła się w przybyłą, a gdy ta, chcąc najście swojem czemś wytłomaczyć, zaczęła jakąś historyę, sta-