Strona:PL Helena Staś - Moje koraliki.pdf/52

Ta strona została uwierzytelniona.
— 46 —

w kąciku i musieli chłopcy postraszyć go, aby się wreszcie przedstawił jako prawdziwy żywy zając.
Zając!. naprawdę. zając!. wykrzyknęły dziewczęta.
— Zając! zając! wtórowali chłopcy.
— A ty Stefa co nato? śmieli się łobuzy.
— Kto wie, może mam niespodziankę za niespodziankę, i przybrawszy tajemniczą minę wzięły się z Mańką za ręce i zawróciły do domu.
Chłopcy śmiejąc się, szli za niemi.
Mańka krzywiła się, że kukurydza ostygnie, więc czemprędzej zasiedli do stołu.
Gdy już wszystkiego po trochu podjedli, a chłopcy ciągle dręczyli Stefę pytaniami — o jej sekret, zciągnęła naraz serwetkę i wskazała jako najulubieńszy przedmiot jej badań — “paj”.
— Paj! paj! wołali chłopcy, a to będzie używanie. Stefa tyś jest znakomita, tyś wielka.
— Kucharka — wiem — wiem nie kończcie.
— No tak, ale widzisz jaką nam to robi przyjemność.
— Aleś wymyślał mi dziś, że nic o świecie nie wiem. A przecież jakbym myślą latała za indyanami i bohaterami, to bym w domu nic nie umiała zrobić.
— No, nie gniewaj się siostrzyczko, ty jesteś dzielna gospodyni i bardzo cię za to kocham.