Strona:PL Helena Staś - Na falach życia.pdf/15

Ta strona została uwierzytelniona.
— 9 —

cia do domu. Mieszkała z rodzicami, a ci starali się znów osładzać jej troski, choć sami dręczyli się jej niepowodzeniem.
Pewnego dnia rano poszli oboje starzy do kościoła, modlić się za szczęście córki i za spokój mieszkańców Warszawy. W ostatnich czasach ruch robotniczy wywołał zamieszki. Nastąpiły starcia z wojskiem i co tydzień wieziono na cmentarz ofiary, które najniewinniej padały w walce pod razami kozackich knutów. Młodzi brali w zamieszkach tych czynny udział, już to agitując wśród tłumu, już to czynnie stając w obronie krzywdzonych. Starzy ludzie znów, modlili się, już to wzdychając za wolność Warszawy przeszłością — już to błagając o wolność w przyszłości.
Powracając z kościoła rodzice Anny znaleźli się niespodzianie na jednej z ulic, wśród tłumu, rozpędzanego nahajkami kozaków. Zanim zdołali się wycofać, byli popchnięci w wir walki.
Po rozbiegnięciu się tłumu i opuszczeniu żołdactwa, ulica przedstawiała straszny widok. Zbroczone krwią ciała leżały na bruku, niektóre drgały w śmiertelnej walce, niektóre zastygały już na wieki, inne jęcząc usiłowały podnieść się. Do liczby zabitych nale-