Strona:PL Helena Staś - Na falach życia.pdf/20

Ta strona została uwierzytelniona.
— 14 —

Dzień jeden i drugi przeminął, a Jasia widać nie było. Wysłano telegram, na to nadeszła odpowiedź, że o nim nie wiedzą. Napisano list do domu, gdzie Jan był na stancyi, a z odpowiedzi dowiedziała się Anna, że kompania u której Jan pracował wybudowała drugą fabrykę, gdzieś w pobliżu Pittsburga i tam przed dwoma tygodniami z innymi rzemieślnikami go posłano. Gdzie miejscowość ta była, nie można się było na razie dowidzieć. Trzeba znowu było pisać po potrzebne szczegóły i znowu czekać.
Annie doradzano, aby tymczasem zanim się dowie o mężu, przyjęła gdzie domową robotę. Czuła ona, że dłużej na łasce być nie może i trzeba jej będzie szukać za pracą. Gdy więc pewnego dnia zgłosiła się do domu emigracyjnego jakaś otyła jejmość, niby polka, potrzebująca służącej, Anna, po krótkiem porozumieniu się z nią, przyjęła ten obowiązek.
Przez drogę, otyła jejmość, która chciała uchodzić za Polkę tłumaczyła się, że już po polsku nie mówi, gdyż będąc kilkanaście lat w Ameryce, zapomniała trochę rodowitego języka. Po przybyciu jednakże na miejsce Anna od razu poznała, że znajduje się w domu żydowskim.