Strona:PL Helena Staś - Na falach życia.pdf/26

Ta strona została uwierzytelniona.
— 20 —

kochać i chwalić tak okrutnego Boga, który jej wszystko zabrał. Wzięła rozbrat z niebem. Nie chcąc myśleć o niebie, spuściła wzrok ku ziemi. Oh! ta ziemia! Pochłonęła jej ukochanie, jakże ona ją znienawidziła! Nie było przedmiotu, na którym by dusza Anny spocząć mogła, wszędzie napotykała wspomnienia, które ją raniły. Wiara, która aż dotąd Annie towarzyszyła, złamała się w jej duszy. Anna czuła, że jest rozbitkiem na falach życia lecącym na dno przepaści.
Noc całą spędziła bezsennie siedząc w oknie z utkwionym wzrokiem w daleką przestrzeń. Ciemna była ta noc podobna, jak jej życie, jednak gdzieniegdzie błyszczała gwiazdeczka. Jedynie horyzont jej życia był pozbawiony wszelkiego światła. Wzdrygała się na tę myśl, bo bez światła nie widziała drogi, nie widziała wyjścia, lecz nie dbała już o nic, niech się dzieje co chce.
Jutrzenka się zaróżowiła na niebie, a Anna wciąż patrzała w dal osłupiałym wzrokiem. Przypomniało jej się jak dwa lata w tę, samą noc na falach morza rozdzielono ją z dzieckiem, jak w tej samej godzinie klęcząc pomiędzy wodą a niebem, czekała wschodu słońca, a z nim jakiejś na-