Strona:PL Helena Staś - Tajemnica Polskiej Róży.pdf/10

Ta strona została uwierzytelniona.
—   6   —

nia zapoznania się bliżej z staruszką korzystać tego dnia z jej zaprosin nie mogłam, gdyż zostawiłam trzyletniego synka na opiece sąsiadki, trzeba mi więc było spieszyć do niego. Obiecałam jednak odwiedzić ją innego dnia.
Cztery ulice oddzielały mnie jeszcze od mego mieszkania; przebiegając tę przestrzeń nie mogłam się otrząsnąć z dziwnie miłego wrażenia jakie na mnie ta znajomość zrobiła. Pytałam sama siebie co jest w tej kobiecie na pozór tak zwyczajnej co mnie tak ciągnie do niej. Byłam za młodą wówczas, aby rozumieć, że nie zawsze powierzchowność zbliża ludzi do siebie, lecz że jest coś wspólnego w duszach ludzkich, które choćby rozdzielone warstwą sfery, odłączone i pokryte nędzą — lub otoczone bogactwem — za najpierwszym dotknięciem odgadną i przeczują się.
Wówczas kierowałam się jedynie wrażeniami.
To też wierna i pragnąca ich, postanowiłam przy najbliższej sposobności odwiedzić staruszkę, która przez tydzień urosła w mej pełnej marzeń głowie na jakąś bohaterkę.
Po tygodniu zabrawszy synka ze sobą zaszłam do niej któregoś dnia przed południem,
Staruszka, widocznem było cieszyła się z moich odwiedzin.
Zastałam ją w towarzystwie trojga małych dzieci Jedno mogło liczyć rok i pół, drugie dwa lata, trzecie mogło mieć około czterech.