Strona:PL Helena Staś - Tajemnica Polskiej Róży.pdf/15

Ta strona została uwierzytelniona.
—   11   —

my wiele, gdyż „robaków“ było z moim sześć, więc trzeba ich było doglądać.
Czytelnicy „Tajemnicy Polskiej Róży“ zapewne będą się śmiać ze mnie gdy im opowiem w jaki sposób czas u Babci spędzałam; wstydzę się trochę do wszystkiego przyznać, ale kiedy już zaczęłam pisać tę „Tajemnicę“ opiszę ją z wszelkimi szczegółami. — Otóż, ja zawsze bardzo lubiłam dzieci, u owej staruszki czułam się w swoim żywiole. Wiedziałam, że nikt mnie nie kontroluje ani krytykuje, to też robiłam co mi się padobało. Wyciągałam się na podłodze a „robaki “czołgały po mnie skubiąc za włosy, zamykając i otwierając mi oczy, kładąc pa luszki w usta itp.
Babcia śmiała się z tych karesów do rozpuku i nazwała mnie „wielkim robakiem.“
Poznałam też Kazia. Był to bardzo miły chłopczyna o płowych włosach i ślicznych piwnych oczach. Piękne, białe, proste czoło ukazywało jakąś głęboką myśl. W obec mnie był trochę nieśmiały i nawet krępował się w rozmowie z Babcią.
Za drugą moją wizytą tajemniczy krzak róży pokryty był pączkami. Nie wyrwałam się jednak z mojem spostrzeżeniem, by znów nie zranić staruszki. Zauważyłam tylko, że ile razy stara koło niego przechodziła szeptała jakieś wyrazy. Trochę mię to zaciekawiło i zaniepokoiło: Czyżby zaklęcia jakie mówiła? — i czy te dawały róży tak odmienny od innych wygląd?