Strona:PL Helena Staś - Tajemnica Polskiej Róży.pdf/20

Ta strona została uwierzytelniona.
—   16   —

— Najpierw bym poszedł do Polski, bo tam bym był potrzebniejszy, tu by sobie na razie lepiej mogli dać radę, a jakbyśmy tam zwyciężyli to wtedy powróciłbym tu pomódz.
Zapalił się jakoś, a zwróciwszy się do staruszki, prawił dalej: — Niech się babcia nie boi, już ja dobrze czuję polskość w sobie i jak pójdę na wojnę pomszczę się za wuja Władzia.
Stara na to wybuchła głośnem, spazmatycznem płaczem. Chłopiec się zląkł a przypadłszy do niej, czułemi słowy ją przepraszał tłumacząc: — Babuniu, ja się zapomniałem... ja nie chciałem...
Wobec tego nie wiedziałem prawie jak się zachować, była to znowuż jakaś tajemnica; pomimo, że staruszka wiele mi z swego życia opowiedziała nie słyszałam nigdy imienia Władzia. Starałam się ułagodzić oboje jak mogłam i mocno zamyślona opuściłam tego dnia ich dom.
Ta staruszka z tem tajemniczem życiem za sobą, które ją strasznem „bólem codzień piekło,“ ten chłopiec rojący plany przyszłości, dziwnie mnie jakoś usposobili. I ja miałam syna. — Jakiż cel pokieruje jego umysłem? Gdzież mnie zawiodą losy na starość — i czy ból czy spokój będzie udziałem resztek mego życia? Zaczęłam pojmować, że żyć to znaczy walczyć, być zwyciężonym lub zwycięzcą.
Gdy po kilku dniach zajrzałam do staruszki, zastałam ją w łóżku. Nie skarżyła się na żaden ból, była jedynie osłabioną.