Ta strona została uwierzytelniona.
SMOCZA JAMA
W trwożnym bezruchu przycupła osada,
bezjutrze mrozi Krakowe dworzyszcze,
z którego Książe Wenedami włada.
I Żywja zamkła swe oczy bożyszcze.
Ktoś podczas łowów posłyszał na zwiadach,
że smok, gdy pełza, głośno z jamy świszcze.
Inny w gontynie Księciu opowiadał,
że gada widział w cokole sadyby,
gdy porwał wołu spod chaty sąsiada.
Kmieciowi dzieci łacno zginęłyby,
gdy pasąc w krzakach jak zwykle jagnięta,
na wieczerz rwały jagody i grzyby.