Strona:PL Henryk Ptak - Kraków żyje w legendzie.djvu/30

Ta strona została uwierzytelniona.

Żar to łuny, co plemienia
Tamerlana z puszcz wyprzęgła
z europejskich kultur cienia
zza romańskich łuków węgła.
Lass konopne błyskawice
porażały liną ścięgła.

Gdy wezwaniem na stanicę
trąbka z wieży hejnał grała,
przez okienko tam strzelnicze
chybotliwa wpadła strzała
z wyciem
Ałła...
Wlot strażnika zwala z pęcin,
pół hejnału z ust mu ssała.

Czy to ludzkość pamięć święci,
że w Marjackim wież hejnale
coś się zrywa bez pamięci
co godzinę, codzień, stale?
To się tylko echo smęci
co w Wawelskiej grzęzło skale,
by nie brakło rąk ni chęci,
gdy Wschód rzuci mord na szalę...