Ta strona została uwierzytelniona.
DZIECKO WYROBNICY
Umarła córka młodej wyrobnicy.
Ktoś latka małej do czterech naliczył,
sąsiedzi pomną śmiech dziewczęcy, płochy,
pogrzebnym dzwonem biją matki szlochy...
Wyprawę szyto z liljowej spódnicy
na świt jej nowy, który w drogę świecił
przez szlaków mlecznych gwiaździste porohy...
Trupiarka wzięła ciałko biednej Zochy.
Ją żegnał tylko trelami kanarek,
gdy loki kryło lniane zawiniątko
i oczy matki z zapłakania szare.
Gdy usta ciało powierzało Świątkom,
patrzyły dzieci poprzez bramy szparę
ze skargą: Czemuż biorą nam dzieciątko?