Ta strona została uwierzytelniona.
ŚPIĄCY RYCERZE W TATRACH
I.
Mym wodzem nie był Wergili lub Dante,
kiedym przestąpił rzekę Kościeliska
w chram kolumniany smreków nie akantu.
I Cerber w bramie nie pienił się, ciskał...
Może mi szkiełek pożyczył Cervantes?
Miast piekła słońce sprawiało igrzyska.
W Bramie Kantaka smrek jak sługa wierny
rozścielał cienie i dyszał żywicą
na bożej służbie milczący odźwierny.
Tu tylko życiem promieniało lico,
bo śmierć igrała z czasem na łopuchach,
a wieki lata po wiekach dziedziczą.