Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Krzyżacy 0011.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

będą i gonitwy w szrankach, jakich świat dotąd nie widział.
— Kumotrze Gamroth[1] nie przerywajcie rycerzowi — odrzekł drugi kupiec.
— Nie przerywam ja, kmotrze Eyertreter[1], tylko tak myślę, że i on rad będzie wiedział, co prawią, bo pewnie sam do Krakowa jedzie. Do miasta i tak dziś nie wrócim, a w nocy gad, który się w wiorach rodzi, spać nie daje, więc mamy czas na wszystko.
— A wy na jedno słowo odpowiadacie dwadzieścia. Starzejecie się, kmotrze Gamroth?
— Ale sztukę wilgotnego sukna pod jedną pachą jeszcze dźwignę.
— O wa! takiego, co przez nie świeci, jak przez sito.
Lecz dalszą sprzeczkę przerwał podróżny wojak, który rzekł:
— Pewnie, że w Krakowie ostanę, bom słyszał o gonitwach i rad w szrankach siły mojej popróbuję. A i ten bratanek także, który choć młody i gołowąs, niejeden już pancerz widział na ziemi.
Goście spojrzeli na młodzieńca, który uśmiechnął się wesoło i założywszy rękoma długie włosy za uszy, podniósł do ust naczynie z piwem.
Stary rycerz zaś rzekł:
— Wreszcie choćbyśmy chcieli wracać, to nie mamy dokąd.

  1. 1,0 1,1 Nazwiska, raczej przezwiska współczesne.