Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Krzyżacy 0017.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

od niej rośnie. W numach swych czyli chatach razem z dobytkiem i wężami żyją. Za nic zamężne niewiasty mają, ale panny bardzo szanują i moc wielką im przyznają.
— A ładne tam niewiasty, zapytał kum Eyertreter.
— O to zapytajcie Zbyszka — odrzekł Maćko z Bogdańca.
Zbyszko roześmiał się, aż ława pod nim drgać poczęła.
— Bywają cudne! — rzekł — alboż Ryngałła nie była cudną?
— Coże to za Ryngałła?
— Jakże to? Nie słyszeliście o Ryngalle? — zapytał Maćko.
— Nie słyszeliśmy ni słowa.
— To przecie siostra księcia Witołda, a żona Henryka, księcia mazowieckiego.
— Jakiego księcia Henryka? Było jedno książę mazowieckie elektem płockim, ale zmarło.
— Ten ci sam był. Miały mu przyjść z Rzymu dyspensy, ale śmierć dała mu pierwej dyspensę, gdyż złamawszy śluby, widocznie nie zbyt postępkiem swoim Boga ucieszył. Byłem posłany z pismem od Jaśka z Oleśnicy do księcia Witołda, kiedy od króla przyjechał do Ryterswerder książę Henryk, elekt płocki. Już się była wtedy Witoldowi wojna uprzykrzyła dla tego właśnie, że Wilna nie mógł zdobyć, a królowi naszemu uprzykrzyli się rodzeni bracia i ich rozpusta. Widząc tedy król większą u Witołda niż u swych rodzo-