Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Krzyżacy 0636.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

miono“. Zaczął też zaraz wyszukiwać w swojej poczciwej głowie, coby jej jeszcze znów takiego powiedzieć i po chwili znów począł:
— Panienko...
— Co?
— To... aby... chciałem rzec, jakom i staremu panu z Bogdańca mówił: że tamta już przepadła na wieki i że on jej nigdy nie odnajdzie, choćby mu sam Mistrz pomagał.
— To żona jego — odrzekła Jagienka.
A Czech jął kręcić głową:
— Taka ona i żona...
Jagienka nie odpowiedziała już na to nic, lecz w domu po wieczerzy, gdy Jaśko i młodsi bracia spać poszli, kazała przynieść dzban miodu i zwróciwszy się do Czecha, spytała:
— A może wolałbyś spać, bom chciała krzynę ugwarzyć.
Czech, choć był zdrożon, gotów był gwarzyć choćby do rana, więc poczęli rozmawiać, a raczej on opowiadał znów szczegółowo wszystkie przygody Zbyszka, Juranda, Danusi i swoje.

II.

Maćko gotował się do drogi, a Jagienka nie pokazywała się w Bogdańcu przez dwa dni, spędziła je bowiem na naradach z Czechem. Spotkał ją stary rycerz dopiero dnia trzeciego w niedzielę, w drodze do kościoła. Jechała do Krześni z bratem Jaśkiem i ze znacznym pocztem zbrojnych pachołków, albowiem nie była pewna, czy Cztan