Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Krzyżacy 0653.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Alibo cudne jakoweś paniątko, alibo kwiatuszek, czy co!
Poczem zwrócił się do drugiego pachołka i zapytał:
— A ten tu?... pewnikiem też jaki odmieniec?
— A wzdy to Sieciechówna — odrzekła Jagienka. — Nieskładnieby mi było samej między wami, bo jakże? To dlatego wzięłam z sobą Anulkę, że we dwie raźniej, i pomoc jest, i usługa. Jej też nikt nie pozna.
— Masz ci, babo, wesele! Mało było jednej, będą dwie.
— Nie przekomarzajcie się.
— Nie przekomarzam ja się, ale przecie w dzień każdy pozna i ją, i ciebie.
— Ba! a po czem?
— Bo ci kolana k’sobie idą — i jej też.
— Dajcie spokój!...
— Jużci dam, bo mi nie pora, ale czy i Cztan z Wilkiem dadzą, Bóg wie. Wiesz ty, bąku, skąd wracam? Z Brzozowej.
— Na miły Bóg! Co też mówicie?
— Prawdę, jako i to prawda, że Wilkowie będą bronili od Cztana i Bogdańca i Zgorzelic. No! pozwać nieprzyjaciół i pobić się znimi łatwo, ale z nieprzyjaciół stróżów własnego dobra uczynić, to nie byle cap potrafi!
Tu Maćko począł opowiadać o swoich odwiedzinach u Wilków, jak ich sobie zjednał i na hak