Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Krzyżacy 0737.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

urodą, a zwłaszcza swem zmieszaniem i łzami, przez które przeglądało kochanie, jak przez jasną wodę strumienia przegląda złote dno.
Więc zwrócił się ku niej i rzekł:
— Wiecie! Na wojnę jadę, może i legnę. Nie żal wam mnie?
— Żal ci mi! — odpowiedziała cienkim głosikiem dziewczyna.
I zaraz poczęła sypać łzami, gdyż zawsze miała je na pogotowiu. Czech wzruszył się do ostatka i jął całować jej ręce.
— Przepasz go, alibo daj mu wspominek na drogę, aby się pod twoim znakiem potykał — rzekła Jagienka.
Lecz Sieciechównie nie łatwo było mu coś dać, gdyż miała na sobie męski ubiór wyrostka. Poczęła szukać: ni wstążki, ni jakiejkolwiek przewiązki! Że zaś niewieście ubrania były jeszcze w łubach, nie ruszone od czasu wyjazdu ze Zgorzelic, wpadła przeto w kłopot niemały, z którego znów wyratowała ją Jagienka, radząc, by mu oddała pątliczek, który nosiła na głowie.
— Boga mi! Niech będzie pątliczek! — zawołał nieco rozweselony Hlawa. — Powieszę go na hełmie — i nieszczęsna mać tego Krzyżaka, który po niego sięgnie!
Więc Sieciechówna podniosła obie ręce do głowy, i po chwili jasne promienie włosów rozsypały się po plecach i po ramionach, Hlawa zaś, widząc ją tak przetowłosą i cudną, aż zmienił się na twarzy. Policzki zapłonęły mu, a potem za-