Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Krzyżacy 0755.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Ale w polu — odrzekł Czech — tutejsze wielkim niemieckim nie dostoją.
— Jużci nie dostoją. Za to nie ucieknie Niemiec przed Żmudzinem, ani też go nie zgoni, bo te są tak właśnie ścigłe, albo i ściglejsze, niż tatarskie.
— A wszelako dziwno mi to jest, bo com widział jeńców Tatarów, których rycerz Zych ze Zgorzelic przyprowadził, to chłopy były nieduże i takiego byle koń udźwignie, a to lud rosły.
Lud istotnie był dorodny. Przy blasku ognia widać było z pod skór i kożuchów szerokie piersi i tęgie ramiona. Chłop w chłopa suchy był, ale kościsty i długi, wogóle zaś wzrostem ludzie przewyższali mieszkańców innych krain litewskich, albowiem siedzieli na ziemiach lepszych i obfitszych, w których głody, trapiące kiedy niekiedy Litwę, rzadziej dawały się we znaki. Natomiast dzikością przewyższali jeszcze Litwinów. W Wilnie był dwór wielkoksiążęcy, do Wilna ściągali księża ze wschodu i zachodu, przychodziły poselstwa, napływał kupiec zagraniczny, przez co mieszkaniec miasta i okolicy oswajał się nieco z obczyzną; tu cudzoziemiec zjawił się tylko pod postacią Krzyżaka lub mieczowego kawalera; niosących w głuche leśne osady ogień, niewolę i chrzest z krwi, więc wszystko tu było grubsze, surowsze i bardziej do dawnych czasów zbliżone, bardziej przeciw nowościom zawzięte; starszy obyczaj, starszy tryb wojowania, a i pogaństwo uporczywsze dla tego, że czci Krzyża nauczał nie ła-