Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Krzyżacy 0791.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— A wy ich szczędzicie? — zawołał, nie mogąc znieść spokojnie takich słów, Mazur. — A to nie powiesiliście na brzegu wyspy wszystkich, których ujęliście w poprzedniej bitwie. Dla tego i Skirwoiłło wiesza waszych.
— Tak uczyniono — odrzekł de Lorche — ale to byli poganie.
Jednakże widać było, jakby pewien wstyd w jego odpowiedzi, i nie trudno było odgadnąć, że w duszy takiego uczynku nie pochwalał.
Tymczasem Zbyszko ochłonął i ze spokojną powagą rzekł:
— De Lorche! Z jednych rąk dostaliśmy pasy i ostrogi; znasz mnie też i wiesz, że cześć rycerska nad życie i szczęście mi milsza — przeto słuchaj, co ci teraz pod przysięgą na świętego Jerzego powiem: wielu z tych ludzi nie od wczoraj przyjęło chrzest, a ci, którzy nie są jeszcze chrześcianami, jak do zbawienia wyciągają ręce do krzyża, ale zali wiesz, kto im przeszkody czyni, do zbawienia nie dopuszcza i chrztu broni?
Mazur przetłómaczył w lot Zbyszkowe słowa, więc de Lorche spojrzał pytającym wzrokiem w twarz młodzianka.
Ów zaś rzekł:
— Krzyżacy?
— Nie może być — zakrzyknął geldryjski rycerz.
— Na włócznię i na ostrogi świętego Jerzego, Krzyżacy! Bo gdyby tu krzyż zapanował, utra-