Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Krzyżacy 0798.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Bez was byłyby mnie wilcy zjedli, albo dosięgała kara biskupów, którzy wprowadzeni w błąd przez moich nieprzyjaciół (o, jak ten świat jest niegodziwy!), wydali rozkaz ścigania mnie za sprzedaż relikwii, których podejrzewali prawdziwość. Ale ty, panie, przygarnąłeś mnie: dzięki tobie i wilcy mnie nie strawili i pościg nie mógł mnie dosięgnąć, albowiem brano mnie za jednego z twoich ludzi. Nigdy też nie zbrakło mi przy tobie ni jadła, ni napoju — lepszego, niż to tu kobyle mleko, którem się brzydzę, ale którego napiję się jeszcze, aby okazać, że ubogi, pobożny pielgrzym nie cofa się przed żadnem umartwieniem.
— Gadaj, skomorochu, żywo, co wiesz i nie błaznuj! — zawołał Maćko.
Lecz ów podniósł powtórnie bukłak do ust, opróżnił go całkowicie, i jakby nie słyszał słów Maćkowych, zwrócił się znów do Zbyszka:
— Za to też pokochałem cię, panie. Święci, jak mówi Pismo, dziewięć razy na godzinę grzeszyli, więc i Sanderusowi czasem zdarzy się zgrzeszyć, ale Sanderus nie był i nie będzie niewdzięcznikiem. Przeto gdy przyszło na cię nieszczęście, pamiętasz, panie, com ci rzekł: Oto pójdę od zamku do zamku i nauczając ludzi po drodze! będę szukał twojej straty. Kogom nie pytał, gdziem nie był! — długoby mówić, dość, żem znalazł, i od tej chwili, nie tak rzep przyczepi się do opończy, jako ja przyczepiłem się do starego Zygfryda. Uczyniłem się sługą jego i od