Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Krzyżacy 0862.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

ciążliwe dla obecnych, bo nie wiedzieli, co mają z sobą robić.
Nakoniec stary Tolima, prawa Jurandowa ręka, towarzysz we wszystkich bitwach i główny stróż Spvchowa, rzekł:
— Stoi przed wami, panie, ten piekielnik, ten wilkołak krzyżacki, który katował was i dziecko wasze, dajcie znak, co mam z nim uczynić i jako go pokarać?
Na te słowa przez oblicze Juranda przebiegły nagłe promienie — i skinął, aby mu przywiedziono tuż więźnia.
Dwaj pachołkowie chwycili go w mgnieniu oka za barki i przywiedli przed starca, a ów wyciągnął rękę, przesunął naprzód dłoń po twarzy Zygfryda, jakby chciał sobie przypomnieć lub wrazić w pamięć po raz ostatni jego rysy, następnie opuścił ją na piersi Krzyżaka, zmacał skrzyżowane na nich ramiona, dotknął powrozów — i przymknąwszy znów oczy, przechylił głowę.
Obecni mniemali, że się namyślał. Ale cokolwiekbądź czynił, nie trwało to długo, gdyż po chwili ocknął się — i skierował dłoń w stronę bochenka chleba, w którym utkwiona była złowroga mizerykordya.
Wówczas Jagienka, Czech, nawet stary Tolima i wszyscy pachołkowie zatrzymali oddech w piersiach. Kara była stokroć zasłużona, pomsta słuszna, jednakże na myśl, że ów nawpół żywy starzec będzie rzezał omackiem skrępowanego jeńca, wzdrygnęły się w nich serca.