Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Krzyżacy 0895.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Ale ja odrzekłem im, że gdyś mnie w jeństwo brał, byłeś wolny. I ot mnie masz! A pókim w twoich rękach, nic oni tobie, ani Maćkowi nie uczynią. Ty okup von Badenom spłać, zaś za mnie żądaj we dwoje alibo we troje tyle. Muszą zapłacić. Nie dla tego tak mówię, abym mniemał, żem więcej od was wart, ale aby ich chciwość pokarać, którą pogardzam. Całkiem inne miałem o nich pojęcie niegdyś, ale teraz zbrzydły mi i oni, i ich gościna. Pójdę do Ziemi świętej, tam szukać przygód, bo im dłużej służyć nie chcę.
— Albo też u nas, panie, ostańcie — rzekł, ksiądz Kaleb. — A myślę, że tak i będzie, bo co do tego, żeby oni mieli okup za was dawać, to mi się nie wydaje.
— Jeśli nie zapłacą, to sam zapłacę — odrzekł de Lorche. — Przyjechałem tu z pocztem znacznym i wozy mam ładowne, a tego co na nich jest wystarczy...
Ksiądz Kaleb powtórzył Zbyszkowi te słowa, na które Maćko pewnie nie byłby pozostał nieczuły, ale Zbyszko, jako młody i mało o majętność dbający, odrzekł:
— Na moją cześć! Nie będzie tak, jako mówisz. Byłeś mi brat i przyjaciel, i okupu nijakiego od ciebie nie wezmę.
Poczem uściskali się, czując, że nowy węzeł został między nimi zawiązany. Ale de Lorche uśmiechnął się i rzekł:
— Dobrze. Niech jeno Krzyżacy o tem nie