Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Krzyżacy 0901.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

wszy, że wysłannik w chwili, gdy go napadnięto niedaleko Brodnicy, zdołał ukryć część okupu, odesłał go do tego zamku z poleceniem do komtura, aby go zmusił do wskazania, gdzie pieniądze zostały schowane. Tolima skorzystał ze sposobności i uciekł, gdy zaś rycerze dziwili się, iż udało mu się to tak łatwo, objaśnił im rzecz jak następuje:
— Wszystko przez ich łakomstwo. Nie chciał komtur brodnicki przydawać mi znacznej straży, bo nie chciał, by się o pieniędzach rozgłosiło. Może ułożyli się z lubawskim, że się podzielą, a bali się, iż gdy się rozgłosi, to trzeba będzie znaczną część do Malborga odesłać, albo i wszystko owym Badenom oddać. Dodał ci mi tedy jeno dwóch ludzi: jednego zaufanego knechta, który musiał po Drwęcy razem ze mną wiosłować i jakowegoś pisarza... A zaś chodziło im, by nikt nas nie widział, więc było to pod noc, i wiecie, że granica tuż. Dali mi też wiosło dębowe... No — i łaska Boska... bom jest oto w Płocku.
— Wiem! A tamci nie wrócili! — zawołał Zbyszko.
Na to uśmiech rozjaśnił srogą twarz Tolimy.
— Wżdy Drwęca do Wisły płynie — rzekł. — Jakoże im było pod wodę wracać? Znajdą ich Krzyżacy chyba w Toruniu.
Po chwili zaś, zwróciwszy się do Zbyszka, dodał: