Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Krzyżacy 0916.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— To i jemu się nie poszczęściło! A zdawał się człek bystry i wszelaki obyczaj znający. Ale jak go wykupicie, zajedźcie też do nas. Radzi was ugościm, bo szczerze powiadam, że jemu na rozumie, a wam na gładkości nie zbywa.
— Uczynim tak, miłościwa pani, tem bardziej żem i teraz umyślnie tu przyjechał, aby waszą miłość o dobre słowo za nim prosić.
— Dobrze. Przyjedźcie jutro przed wyjazdem na łowy, to będę miała czas...
Dalsze słowa przerwał znowu huk trąb i kotłów oznajmiających przybycie księstwa Januszów Mazowieckich. Ponieważ Zbyszko z panią na Płocku stali tuż przy wejściu, więc księżna Anna Danuta spostrzegła go od razu i natychmiast zbliżyła się do niego, nie zważając na pokłony gospodarza starosty.
A w młodzianku rozdarło się na nowo serce na jej widok, więc klęknął przed nią, i objąwszy rękoma jej kolana, klęczał w milczeniu, ona zaś pochyliła się nad nim i ścisnąwszy mu dłońmi skronie, roniła łzę po łzie na jego jasną głowę, zupełnie jak matka, która płacze nad nieszczęściem syna.
I ku wielkiemu zdziwieniu dworzan i gości płakała tak długo, powtarzając: „O Jezu, o Jezu miłosierny!" — poczem podniosła Zbyszka z klęczek i rzekła:
— Płaczę po niej, po mojej Danuśce, i płaczę nad tobą. Bóg tak wszelako zrządził, że na