Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Krzyżacy 0917.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

nic były twoje trudy i na nic teraz nasze łzy. Ale ty mi praw o niej i jej śmierci, choćbym do północka słuchała, nigdy nie będzie mi tego dosyć.
I wzięła go na stronę tak, jak poprzednio brał go pan z Taczewa.
Ci z gości, którzy nie znali Zbyszka poczęli dopytywać o jego przygody, i w ten sposób przez jakiś czas wszyscy rozmawiali o nim, o Danuśce i o Jurandzie. Dopytywali się także posłowie krzyżaccy, Frydrych von Weden, komtur toruński, wysłany na spotkanie króla, i Jan von Schönfeld, komtur z Osterody. Ten ostatni, Niemiec, ale rodem ze Szląska, umiejąc dobrze po polsku, z łatwością dopytał, o co chodzi, i wysłuchawszy opowieści z ust Jaśka z Zabierza, dworzanina księcia Janusza, rzekł:
— Danveld i de Loewe byli samemu mistrzowi podejrzani, zajmowali się czarną magią.
Potem pomiarkował wnet, że jednak opowiadanie podobnych rzeczy mogło rzucić na cały Zakon cież taki, jak padł i swego czasu na Templaryuszów i dodał prędko:
— Tak przynajmniej bajarze prawili, ale to nie była prawda, bo takich nie masz między nami.
Lecz stojący w pobliżu pan z Taczewa odpowiedział:
— Komu wadził chrzest Litwy, tego może mierzić i krzyż.