Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Krzyżacy 0951.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

na północ i wschód błyszczała toń ogromnego stawu, a od południa sterczały silniej jeszcze umocnione zamki: Średni i Wysoki.
Gniazdo straszne, od którego biła nieubłagana potęga, i w którem skupiły się dwie największe znane wówczas w świecie siły: siła duchowna i siła miecza. Kto oparł się jednej, tego pokruszyła druga. Kto podniósł przeciw nim ramię, na tego krzyk powstawał we wszystkich krajach chrześciańskich, że przeciw Krzyżowi je podnosi.
I wnet rycerstwo zbiegało się ze wszystkich stron na pomoc. Gniazdo też roiło się wiecznie rzemieślniczym i zbrojnym ludem, i wrzało w niem ciągle jak w ulu. Przed gmachami, w przejściach przy bramach, w warsztatach — wszędzie panował ruch, jak na jarmarku. Echo roznosiło odgłos młotów i dłut, krzesających kamienne kule, buczenie młynów i deptaków, rżenie koni, szczęk zbroi i oręża, dźwięk trąb i piszczałek, nawoływania i rozkazy. Na owych dziedzińcach słyszałeś wszystkie mowy świata i mogłeś napotkać żołnierzy ze wszystkich narodów: więc niechybnych łuczników angielskich, którzy o sto kroków przeszywali gołębia, uwiązanego na maszcie, a których groty przebijały pancerze tak łatwo, jak sukno, i strasznych szwajcarskich piechurów, walczących dwuręcznemi mieczami, i mężnych, choć niepomiarkowanych w jadle i napoju Duńczyków, i skłonnych zarówno do śmiechu, jak zwady rycerzy francuzkich, i małomówną, a dumną szla-