Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Krzyżacy 1053.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

zjazdach, układach i wysyłaniu poselstw. Owóż rozeszła się wieść, że i teraz przyjechali jacyś posłowie krzyżaccy do Krakowa, a polscy udali się do Malborga. Poczęto mówić o pośrednictwie królów czeskiego i węgierskiego, a nawet samego Papieża. Zdala od Krakowa nie wiedziano niczego dokładnie, więc rozmaite, a często dziwaczne i niepodobne chodziły między ludźmi słuchy, ale wojny nie było.
W końcu i sam Maćko, za którego pamięci nie mało przeszło gróźb wojennych i układów — nie wiedział, co o wszystkiem myśleć, i wybrał się do Krakowa, aby jakiejś pewniejszej wieści zasięgnąć. Zabawił tam niedługo, bo szóstego dnia był już z powrotem — i wrócił z twarzą wielce wyjaśnioną. Gdy zaś w Krześni otoczyła go, jak zwykle, ciekawa nowin szlachta, na liczne pytania odpowiedział im pytaniem:
— A groty u kopii i topory macie wyostrzone?
— Albo co? Nuże! Na rany Boskie! Jakie nowiny? Kogoście widzieli? — wołano ze wszystkich stron.
— Kogo widziałem? Zyndrama z Maszkowa! A jakie nowiny? Takie, że pono wraz konie siodłać przyjdzie.
— Prze Bóg! Jakże to? Powiadajcie!
— A słyszeliście o Drezdenku?
— Jużci, żeśmy słyszeli. Ale zameczek to, jakich wiele, i ziemi bogdaj tam nie więcej, niźli u was w Bogdańcu... Marna to wojny przyczyna, co?