Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Na marne 008.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Nie wiem jeszcze, zobaczę — wybiorę.
— Namyśl się dobrze. Ja tu już rok jestem, to się mogłem rozpatrzyć. Wielu żałuje zawczesnego wyboru, ale cóż robić potem? Wracać się za późno, iść naprzód nie ma sił. Łatwiej zrobić głupstwo, niż je naprawić. Jutro zaprowadzę cię do uniwersytetu; tymczasem, jeśli nie masz mieszkania, każ znieść rzeczy do mnie. Mieszkam niedaleko. Możesz odemnie zacząć; jak ci się naprzykrzę, poszukasz sobie innego kolegi.
Szwarc przyjął propozycję Gustawa i za chwil kilka byli już w małej studenckiej izdebce.
— Hę, dawnośmy się nie widzieli; rok jak skończyliśmy szkoły — mówił Gustaw, ustawiając kuferek i zawiniątko Szwarca. — Rok, kawał czasu. Cóżeś robił przez ten cały rok?
— Siedziałem u ojca, który mi nie pozwalał iść do uniwersytetu.
— A cóż mu to szkodziło?
— Człowiek był dobry, ale prosty — kowal.