Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Na marne 027.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

zobaczysz ją dziś pewno, bo codziennie tu przychodzi.
— I w jakim celu?
— Mówię, waryatka. Wieść chodzi, że pierwszy raz poznała Potkańskiego w knajpie, owóż teraz nie wierzy podobno, że umarł i chodzi po całym świecie, zwyczajnie, jak waryatka! Istotnie, gdyby zmartwychwstał, a nie poszedł prosto do niej, pewnoby go tu, nie gdzieindziej, znalazła. Ha! może przypominamy jej Potkańskiego; u nich wielu młodzieży bywało.
— Że to jej Gustaw pozwala tu przychodzić?...
— Potkański-by nigdy na to nie pozwolił... ale Gustaw, ten jej niczego nie wzbroni.
— Jakże ona go traktuje?
— Jak stół, jak stołek, talerz lub kłębek nici. Zdaje się go nie widzieć, ale i nie unika, zawsze obojętna, apatyczna. Musi go to gryźć, ale to jego rzecz... A! ot, masz ją! ta, co wchodzi na prawo.
Gdy wdowa weszła, uciszyło się cokolwiek, wejście tej tajemniczej postaci zawsze robiło wrażenie. Wzrostu więcej niż