Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Na marne 033.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

krzywdę tego gołębia. Słuchaj, Szwarc! żeby maleńkie dziecko z tego rodu prosiło mnie o kawałek chleba z głodu, tobym go wolał psu rzucić!
— Romanse!
— Szwarc, nie krzywdź mnie! Ja biedny człowiek słów nie marnuję; ale Potkański już w szpitalu, przed samą śmiercią oprzytomniał trochę i powiada: „Gustawie, zostawiam ci żonę, przyjmij ją.” Powiadam: „Biorę ją w opiekę.” On pyta: „Nie dasz jej głodu mrzeć?” Mówię: „Tak!” On znowu: „Nie daj, pomścij, jakby ją kto chciał krzywdzić”. Ja na to: „Jak mi Bóg i życie miłe, pomszczę!” Potem zgasł jak gromnica — ot, masz wszystko!
— Nie wszystko! nie wszystko, bracie!
— Mówił ci i resztę Wasilkiewicz. To dobrze! Powtórzę ci toż samo: Nie mam nikogo na świecie: ani ojca, ani matki, sam bieduję z dnia na dzień, a z życiem wiąże mnie (pokazał oczyma wdowę) ta jedna.
A tu mało świadomy jeszcze Szwarc miał sposobność ocenić to, co jest namiętność, gdy wzbierze w młodej piersi i ognia