Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Na marne 035.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Kazimierzu mój, znalazłam cię!
W głosie jej czuć było nadzieję, trwogę, radość i przebudzenie. Ucichło. Wszystkich oczy zwróciły się na Szwarca, i tych, którzy znali Potkańskiego, dreszcz przebiegł. W świetle i cieniu ta, wysoka, silna postać była jakby odbiciem postaci Potkańskiego.
— Nie spostrzegłem się — mruczał Gustaw, wracając o świcie do domu — hm! no, już jej przeszło, ale gorączka była!... Podobny jest w istocie... Niech to dyabli porwą!... A dusi mnie dziś w piersiach przeklęcie.