Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Na marne 076.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

od niego; sam ją wygadał w chwili rozdrażnienia. Naturalnie Szwarca postawiło to wysoko w opinii kolegów, Gustaw gryzł się tem. Między nim a Szwarcem zalegała już ciemna chmura niechęci.
Wdowa z coraz większem naleganiem, coraz usilniej, coraz namiętniej upominała się u niego o Szwarca. W oczach Gustawa odbywał się w niej złowrogi dla niego proces. Potkański coraz więcej wcielał się w tę nową postać, rozpływał się i niknął w niej. Powoli, a właśnie długim rozdziałem wyegzaltowane serce Heleny coraz więcej upominało się o Szwarca, już dla niego samego. Nowa epoka zmartwychwstałego szczęścia dla niej, nowa epoka zamarłej dla Gustawa nadziei, zstępowała zwolna, popychana gburowatą ręką konieczności, zrodzona z łez, przypadku i bólu.
— Może, może niedługo będę spokojny! — myślał. — Niech się co chce dzieje, ja go raz drugi nie przyprowadzę.
Łatwo się każdy domyśli, co się ukrywa pod podobnego rodzaju refleksyą. Gustaw sądził, że potrafi zagłuszyć się pra-