Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Na marne 081.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

codzień szarą godziną palił się wesoły ogień; ciepło bywało, aż się dusza radowała! Zresztą, cały dom był porządniejszy, ba, nawet elegancki. Na pierwszem piętrze mieszkał jakiś generał z żoną i dwiema córkami, brzydkiemi jak noce zimowe, na drugiem — Szwarc i francuz, inżynier, od którego wynajęte były pokoiki, a na trzeciem — jakiś podupadły hrabia, człowiek ongi, podobno, niezmiernie bogaty, dziś zbankrutowany, mieścił się w trzech czy czterech pokoikach z córką dorosłą i dwiema dziewkami ukraińskiemi. Takie było sąsiedztwo Szwarca. Dało mu się ono wkrótce we znaki, bo u inżyniera dzień cały jęczał fortepian, na którym dzieci uczyły się wygrywać wszystkie kontredanse, jakie kiedykolwiek gdzie tańczono; u generała były znów ciągłe zabawy, tańce i wieczory. Tupano tam, jak we młynie, po całych nocach służba uwijała się po schodach, hałasu i turkotu nie brakło. Jeden tylko hrabia zachowywał się cicho. Nic dziwnego, jako żydzi nad gruzami Jerozolimy, tak oni siedzieli tam na gruzach własnej wielko-