Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Na marne 084.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

Or tu sei! tu sei barbaro!


Ale wkrótce przestał o tem myśleć, zamiast hrabianki przyszła mu na myśl wdowa. „Ta kobieta albo już mnie kocha, albo kochałaby bardzo wkrótce” — pomyślał sobie. Żal mu się zrobiło owych chwil, w których patrzał jej w oczy... „Co za szczególna kobieta!” — dumał. „Jakże ją też musiał kochać ten Potkański... ha! a Gustaw”. Szwarc zmarszczył się. „Gustaw, czy ja tam będę, czy nie, zagryzie się, zatruje — zgubi go ta miłość... hm! każdy odpowiada za siebie. Ale ciekawym, co też ona mówi, że mnie niema?”
Odtąd często przychodziła mu na myśl ta chwila, w której ona tak bardzo blada, z wyciągniętemi rękoma, wołała na niego: „Znalazłam cię, mój Kazimierzu!”
Gdyby tylko chciał, mógłby ją odszukać, kochać i być przez nią kochanym.
Ten plan prawdopodobnej miłości spać mu nie dawał. Jak każdy młody człowiek, czuł potrzebę kochania; serce uderzało mu gwałtownie, jakby chciało pęk-