Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Na marne 086.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

w wieku późniejszym wydaje nam się nieprawdopodobną, w pewnych latach stanowi wcale poważnie jedną z konieczności ducha. Pamiętamy monolog Szwarca w mieszkaniu Gustawa pierwszego zaraz dnia przyjazdu do Kijowa. Chciałby rzucić rękawicę, czy to w imię nauki, czy w imię uczucia, komu? — całemu światu. Młode orlęta probują latać, mając nad sobą obłok, pod sobą otchłań. Najpospolitszy nawet człowiek, nim się spostrzeże, że jest żółwiem, ma chwile, w których zdaje mu się, że jest orlęciem.
W takiej fazie był Szwarc, a tu poprostu nie było z kim, ani o co iść na udry.
W uniwersytecie miał mniej więcej współwyznawców; pole mogło się otworzyć na szerokim świecie, ale tego szerokiego świata Szwarc nie znał jeszcze. Nagle jednak zaszło zdarzenie, które wyrwało go z odrętwiałości.
Augustynowicz przeskrobał coś w ten sposób, że to czyniło ujmę honorowi studentów.
Postanowiono go wypędzić.