Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Na marne 089.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Szkoda było takiej głowy! Prócz tego, zjedzą dyabła, jeżeli coś teraz zrobią beze mnie!
— Szwarc! dlaczego mnie ratowałeś? — pytał Augustynowicz.
Szwarc zwrócił ku niemu twarz surową.
— Dziś jeszcze sprowadzisz się do mnie.
Inny tymczasem dramat rozgrywał się w mieszkaniu Potkańskiej. Była to szczególniejsza kobieta; nie mogła, nie umiała żyć, nie uczepiwszy życia o jakieś uczucie. Pierwszy raz trafiła szczęśliwie, więc była wzorem matki i żony. W obecnej chwili zdawało jej się, że znalazła ratunek w Szwarcu, a tu miesiące płynęły, jak go nie widziała. Coraz usilniej pragnęła go, coraz usilniej opierał się temu Gustaw.
Musiało nastąpić ostateczne starcie tych wprost przeciwnych usiłowań.
— Jeśli mi go nie wrócisz — mówiła pewnego wieczoru, łzami zalana wdowa — to ja sama pójdę go szukać. Jam gotowa klęknąć przed tobą i na kolanach prosić ciebie o niego. Gustawie, mówisz, że Ka-