Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Na marne 140.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

dzisz się być innym, niżeliś dotąd mniemał; przestajesz ufać sobie, podejrzywasz się na każdym kroku, tracisz rząd nad sobą. Namiętności, niby płomienie, powstają wówczas z głębi twej istoty i, jak ogniki na bagnie, chodzą, czołgają się, kołują, podskakują i nikną.
Noc ducha, rozdzierana ich światłem, ukazuje ci w ich kolorach twe własne wnętrze. Pełnisz rolę aktora i widza. Jesteś niby łódź bez wiosła na falach z płomieni... Potem grom jeden kończy wszystko, ognie niby fajerwerk gasną; śnisz wtedy, jak Dante, o piekle i niebie.
Smutno, gdy po przebudzeniu nie masz nikogo, ktoby ci wrócił przecierpiane chwile. Wróci się, wróci spokój! ale szczęście nie wróci. Ręka ucięta nie boli, ale jej niema.
Augustynowicz może miał trochę racyi, gdy mówił, że życia nie warto wydawać na jedno uczucie. Może nie należy rozbijać się o ciasne ściany własnego egoizmu i własnych zachcianek. Nad nami i obok nas szeroki świat, huczą tam fale wzdymane przez ludzkość całą, czyż