Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Na marne 145.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

pewno bym nie dokuczała im, ale to wszystko mego dziecka.” Wtedy ja ścisnąłem z prawdziwem uczuciem rękę tego dziecka pod stołem: byłem po prostu rozczulony, słowo honoru, byłem rozczulony. Odchodząc, pocałowałem w rękę starą damę. Panna ma na imię Malinka, śliczne imię Malinka, choć nie w tem rzecz, żeby się pięknie albo brzydko nazywać. Coś ty taki blady, Szwarc?
— Nie jestem zdrów zupełnie i spać mi się nie chce. Spałem, czekając na ciebie. Daj mi szklankę herbaty.
Augustynowicz nalał herbatę i, zapaliwszy fajkę, położył się do łóżka. Szwarc przysunął fotel do biurka i, wziąwszy pióro, zaczął pisać.
Wkrótce jednak przestał. Myśli tłoczyły mu się do głowy; oparł się o fotel i puścił im bieg wolny. Kto inny byłby marzył, Szwarc zbierał i sumował własną przeszłość, myślał nad warunkami, w jakich się teraz znajduje, obrachowywał się na przyszłość. Co do tej przyszłości, trudniej było utrzymać mu się w chłodnej roli rozumującego. Słowa: „To młody doktór,