Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Na marne 153.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Niesłychanie; ale cóż to ma za związek z hrabianką?
— Chcę jej oddać ją w opiekę.
— Ależ proces?
— Właśnie dlatego.
Tu chory poruszył się nagle. Szwarc spojrzał na niego bystro, poczem mówił, szepcząc:
— Jedno komorne staje mi na zawadzie, ale zrobi się to, zrobi się i owo. Może zostanie coś po jego śmierci.
— Oj, to komorne, to komorne — szeptał Augustynowicz. — Żebyśmy nie zasnęli, muszę ci opowiedzieć historyjkę. Nigdy nie płaciłem komornego, gniewało mnie to nawet, gdy się o nie upominano, a nie mogłem przyzwyczaić żadnego gospodarza, by go nie brał. Wreszcie udało mi się z jednym. Mieszkałem w domu jakiegoś urzędnika: stary był człeczyna, a głupi jak Midasowe uszy. Otóż raz siadłem sobie w ogródku, który do niego należał, a że to było latem i nocą, w braku lepszego zajęcia liczyłem gwiazdy na niebie. Rozmarzyło mnie to trochę, widzisz noc gwiaździsta zaw-