Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Na marne 154.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

sze rozmarza. Wtem ten osioł przychodzi do mnie i mówi mi niedorzeczności: po prostu, żebym mu zapłacił. Wtedy powstałem z miejsca i, zakreśliwszy uroczyście ręką łuk między wschodem i zachodem, spytałem tajemniczo:
— Widzisz tę niezmierność i te miliony świateł bożych?
— Widzę — odpowiedział przelękniony trochę tonem mego pytania — ale...
— Milczenie! — rzekłem poważnym głosem i, zdjąwszy kapelusz, podniosłem oczy w górę, poczem, spojrzawszy na osłupiałego gospodarza, zagrzmiałem:
— Prochu marny! porównaj swoje pięć rubli...
Nagle przytłumiony jęk przerwał Augustynowiczowi. Hrabia posiniał, skurczył się, palce rąk jego zwinęły się w kłębek; widocznie, przychodził drugi atak.
Szwarc w tejże chwili rzucił się ku choremu, prawie przemocą wyprostował mu rękę.
— Ts! puszczaj krew! — zawołał przytłumionym głosem.