Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Na marne 176.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

Augustynowicz ze współczuciem trząsnął go za ramię.
— No, stary, nie gryź się, nie martw... odezwijże się przecie, idzie ci o Helenę.
Szwarc drgnął.
— Idzie ci o Helenę. Uczciwy jesteś, stary... Co tu z nią zrobić... Wiem! Jeśli chcesz, stary? ożenię się z nią; na Jowisza, ożenię...
Szwarc wstał.
Pięknie mu świeciło na szerokim czole postanowienie, a lubo z zasuniętych brwi czytałeś ból i walkę, widać było, że zwycięstwo tam padnie, gdzie Szwarc zechce.
Ścisnął rękę Augustynowicza.
— Wychodzę.
— Dokąd?
— Do Heleny.
Augustynowicz wytrzeszczył na niego oczy.
— Do He-le-ny?...
— Tak! — odrzekł Szwarc — dość oszustwa i wahań! Do Heleny z prośbą o jej rękę.