Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Na marne 182.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

Wstrząsnął się febrycznie i zacisnął usta; kilka kropel potu błysnęło mu na czole.
W tej ostatniej myśli był cały ocean pragnień.
Posiedział tak jeszcze z pół godziny, nim przyszła Helena, Była czarno ubrana; przy tym kolorze wytwornie odbijała jej matowa barwa twarzy i blond włosy. Ujrzawszy Szwarca, uśmiechnęła się bojaźliwie, ale wielka radość była w tym uśmiechu, bo Szwarc w ostatnich czasach rzadkim u niej bywał gościem.
Szczęściem dla siebie, miała tyle taktu, czy niewieściego przeczucia, że nie robiła mu wymówek, nie śmiała także głośno ucieszyć się jego przybyciem, nie wiedząc, co jej przynosi. Ale dłonią, którą mu podała, objęła silnie i szeroko, choć miękko jego rękę. Ta dłoń drgała serdeczną wymową ruchów, tłumaczącą obawy i uczucia wówczas, gdy usta milczą.
Ze smutnym uśmiechem i tak wyciągniętą ręką czarowała niewypowiedzianym