Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Na marne 190.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Teraz można; w nocy jak bardzo ciemno, to co innego.
Nowoprzybyły zaczynał tracić cierpliwość, ale twarz Augustynowicza wyrażała raczej wesołość, niż złośliwość.
— Właściciel tego domu — rzekł — przysłał mnie do pana Szwarca, jako do świadomego mieszkania i losu hrabianki Leokadyi N. Czy nie raczysz pan dać mi jakich co do niej objaśnień?
— Oho, bardzo przystojna!
— Nie o to chodzi...
— Właśnie, że o to, kochany panie! A gdybym też odpowiedział brzydka jak noc! czy byłbyś pan ciekawy ją poznać? Nie!... nie, na proroka!
— Jestem Pełski, kuzyn jej...
— A ja wcale nie jestem jej kuzynem!
Przybyły zmarszczył czoło.
— Pan mnie nie rozumiesz lub żartujesz!...
— Wcale nie, chociaż pani Wizbergowa zawsze to samo utrzymuje. Ale pan nie znasz pani Wizbergowej? przednia kobieta! Tem się odznacza, że ma cór-