Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Na marne 191.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

, choć to nic wielkiego mieć córkę; przytem bogata, jak Jowisz?
— Panie!
— Otóż słyszę kroki na schodach, idzie Szwarc — nie? założę się z panem, że to Szwarc. O co?
Istotnie, drzwi się otworzyły, wszedł Szwarc.
Surowa i inteligentna twarz jego, rzekłbyś, dojrzała w ostatnich czasach; we wzroku była spokojna energia człowieka zdecydowanego w wyborze postępowania na przyszłość.
— Oto pan Pełski, a to, do dyabła, Szwarc, doktór medycyny — prezentował Augustynowicz.
Szwarc spojrzał na przybyłego badawczo.
Tymczasem Pełski wyjaśnił mu cel swego przybycia, a choć na wiadomość o pokrewieństwie panicza z Lulą czoło Szwarca zmarszczyło się lekko, jednakże bez wahania wskazał jej adres.
— Żegnam pana — rzekł w końcu — hrabianka będzie mocno uradowana, znalazłszy w nim kuzyna, szkoda jednak, że