Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Na marne 193.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

i zwyciężyć, niż wywoływać je i upaść. Nakazuje mi tak nie średniowieczna fanfaronada, ale rozum.
Nastała chwila milczenia.
— Byłeś wczoraj u Heleny? — pytał Augustynowicz.
— Byłem.
— Kiedy wasz ślub?
— Natychmiast jak uzyskam stopień.
— Może to i lepiej dla ciebie, że sprawa tak się skończy.
— Dlaczego to mówisz?
— Kiedy bo nie wiem, czy się nie rozgniewasz, ale ta Lula, ot, ja jej nie wierzę, do kroćset!
Szwarca oczy błysnęły dziwnem światłem; położył rękę na ramieniu Augustynowicza.
— Nie mów ty o niej nic złego! — rzekł z naciskiem.
Szwarc istotnie chciał, by hrabianka, oderwana odeń mocą wypadków, pozostała mu w duszy niepokalana. Lubował się jej wspomnieniem.