Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Na marne 207.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Ba, jeśli? — przerwał Szwarc, podchwytując ostatnie słowo.
— A ty czego się łudzisz? Tobie to winno być wszystko jedno, tyś nie dziecię, ani niewiasta; wiedziałeś, coś robił, idąc do Heleny w oświadczyny!
Szwarc zamilkł; Augustynowicz ciągnął dalej:
— Mówię: Pełski człowiek młody i bogaty, ona mu się bardzo podoba, to może i nie zważać na posag, ona mu się podoba, to grunt!
— Przypuśćmy, że nie będzie zważał na posag, dalej?
— W takim razie Lula zostanie Pełską.
— Zgodzi się, mówisz, na to?
Oczy Szwarca płonęły.
— Słuchaj, stary, ja mówię: nie wiem, do czego ta rozmowa. Dziśby się może nie zgodziła... ale za pół roku lub rok, to się zgodzi. Gdybyś tam bywał, mógłbyś z nim walczyć, inaczej, powtarzam, ona się zgodzi.
— Na czem opierasz ten sąd?
— Na czem? Pewnego wieczoru, kiedym tam widział Pełskiego, słyszę, a on