Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Na marne 212.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

jak moje, to chyba nie to wyniknąć powinno; jam niewarta szczęścia — szeptała zcicha do Szwarca, gdy jej na palec wkładał zaręczynowy pierścionek. — Jam niewarta takiego szczęścia.”
Miała racyę ta opętana przez miłość półwaryatka.
Z logiki jej życia nie mogła taka przyszłość wykwitnąć, ale życie jej przestało już iść własnym biegiem.
Bywają gwiazdy, które w samotniach krążą po nieokreślonych drogach, aż porwane przez potężniejszą planetę, idą już dalej koło niej lub z nią.
Coś podobnego przytrafiło się Helenie.
Potężniejsza wola przyciągnęła słabszą. Helena spotkała na drodze swej Szwarca i odtąd szła już jego koleją.
Zrozumienie tego czyniło ją spokojniejszą. „O, jeśli on zechce, będę szczęśliwą!” — myślała nieraz.
Wierzyła bez granic nietylko w charakter, ale i w potęgę Szwarca.
Znikł więc ostatni cień w jej duszy — znikła niespokojność, owa nieokreślona obawa przyszłości, której aż do chwili