Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Na marne 214.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

senne noce i wysilenia umysłu naznaczyły mu twarz bladością; wychudł, oczy miał podsiniałe; żył w ciągłej owej gorączce pracy, w rzeczywistości opadał z sił, ale trzymał się jak mógł na nogach, chcąc za jakąbądź cenę zdobyć koniecznie stanowisko i niezależną przyszłość.
Prócz ambicyi i blizkiego terminu ślubu, jeszcze jedna rzecz skłaniała go do tych wysileń. Zapasy, jakie przywiózł z domu, wyczerpywały się zwolna i obecnie blizkie były końca. Teraz już na Augustynowiczu spoczywał ciężar wydatków i domowego gospodarstwa. Augustynowicz wyrzekł się pijatyki, a zarabiał znacznie więcej, niż Szwarc. Lekcye muzyki przynosiły mu stosunkowo bardzo wiele, a nie potrzebował się ich wyrzekać dla nawału innej pracy, wrodzone bowiem zdolności zastępowały mu aż nadto czas i ochotę.
Do pani Wizbergowej chodził, jak dawniej, codziennie; codziennie Malinka wybiegała mu otwierać i codzień niby wydzierała mu swe rączki, które miał